Wiadomości

Odnaleziony granat na szczęści był bez ładunku wybuchowego

Data publikacji 12.09.2018

Zabrzańscy policjanci ewakuowali 26 osób w związku z odnalezieniem granatu ręcznego F1 w parku przy ul. Sikorskiego. Saperzy z katowickiego SPAP-u zabezpieczyli znalezisko. Na szczęście była to niegroźna już skorupa granatu bez ładunku wybuchowego i zapalnika. Policjanci przypominają, że takiego znaleziska nie wolno pod żadnym pozorem przenosić, dotykać ani rozbrajać. Natychmiast należy powiadomić służby.

Do odnalezienia granatu doszło w parku przy ulicy Sikorskiego w Zabrzu. Mężczyzna wybrał się z dzieckiem na spacer po parku, gdzie zbierali kasztany. O swoim znalezisku natychmiast powiadomił zabrzańską Policję. Z uwagi na zagrożenie dla mieszkańców okolicznych domów policjanci zabezpieczyli miejsce odnalezienia granatu F1 i ewakuowali 26 osób. Na miejsce zostali wezwani saperzy z katowickiego SPAP-u, którzy zabezpieczyli, jak się okazało tym razem, niegroźne znalezisko. Była to tylko skorupa granatu bez materiału wybuchowego i zapalnika.

Zabrzańscy policjanci apelują, aby nigdy nie bagatelizować podobnych odkryć i zawsze powiadamiać o znalezisku Policję. Pamiętajmy, że takiego znaleziska nie wolno pod żadnym pozorem przenosić, dotykać ani rozbrajać. Miejsce, gdzie się ono znajduje dobrze jest zabezpieczyć przed dostępem osób postronnych, a w szczególności dzieci. Jeśli znajdujemy się na otwartej przestrzeni lub w lesie, należy to miejsce tak oznaczyć, by nikt tam nie wszedł i można je było bez trudu odnaleźć. O znalezisku należy jak najszybciej powiadomić najbliższą jednostkę Policji. Funkcjonariusze zabezpieczą teren i powiadomią saperów. Pamiętajmy, że pociski, granaty mogą mieć bardzo duże pole rażenia dochodzące nawet do kilkuset metrów.

Postawa mieszkańca Zabrza był jak najbardziej pożądana i odpowiedzialna. Niestety nie wszyscy reagują w podobny sposób. Tylko w połowie sierpnia na terenie Śląska doszło do dwóch nieodpowiedzialnych zachowań osób, które odnalazły niewybuchy.

W poniedziałek, 13 sierpnia, około godziny 18.00 do dyżurnego katowickiej komendy zadzwonił mężczyzna, który oświadczył, że w lasku przy ul. Siemianowickiej wykopał około 60 cm pocisk. Zanim jednak powiadomił służby zapakował pocisk do bagażnika samochodu i pojechał na złomnicę, gdzie zamierzał go sprzedać. Gdy mu się to nie udało, z pociskiem w bagażniku wrócił do miejsca zamieszkania i dopiero zadzwonił na policję. Nieodpowiedzialne zachowanie mężczyzny postawiło na nogi wszystkie służby. Z pobliskich bloków i domów jednorodzinnych ewakuowano około 50 osób. Na szczęście okazało się, że pocisk nie zawierał w sobie materiałów wybuchowych i został zabezpieczony przez policjantów SPAP Katowice.

Do podobnego zdarzenia doszło pół godziny później w Bytomiu. Dwie kobiety, sprzątając mieszkanie po zmarłym bracie znalazły pocisk przeciwlotniczy. Zawinęły znalezisko w szmatkę i zawiozły do 34 Śląskiego Dywizjonu Rakietowego OP. W samochodzie, którym jechały podróżowało z nimi kilkumiesięczne dziecko jednej z kobiet. Ponownie konieczna była interwencja policjantów katowickiego SPAPu. Mundurowi ustalili, że pocisk przeciwlotniczy z okresu II Wojny Światowej kalibru 40 mm posiada zapalnik i stwarza realne zagrożenie wybuchu. Podjęli decyzję o przetransportowaniu ładunku na poligon do Czarkowa, gdzie został zdetonowany. Policjanci przeszukali też mieszkanie, w którym znaleziono pocisk oraz pomieszczenia piwniczne, na szczęście niczego więcej nie znaleźli.

Powrót na górę strony